Wyczuwałem jak bardzo się bała. Zacząłem głaskać ją po głowie.
-Spokojnie..nic się nie stało-mówiłem uspokajająco.
-Uratowałeś mnie..-trzęsła się w moich objęciach
-Tak..uratowałem..proszę uspokój się..To coś tutaj nie przyjdzie,a nawet jeśli obronię cię jeszcze raz..-szeptałem
Schyliłem się by popatrzeć w przestraszone oczy Bonnie.
Raz kozie śmierć-pomyślałem.
Delikatnie ująłem w ręce jej twarz i pocałowałem...
<Bonnie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz