Usłyszałem szelest, który na początku zignorowałem. Gdy powtórzył się odwróciłem się zaniepokojony w tamtą stronę. Puściłem niepewnie Bonnie..Poczekaj chwilę. Wpatrywałem się w ciemność. W końcu z niej wyszło to coś. Przypominało to wielkiego psa, tyle,że miał na głowie rogi, a kły wystawały mu z pyska..To coś chciało rzucić się na Bonnie. Nie! Skoczyło,a ja zakryłem sobą dziewczynę. Rzuciłem ogniem. Potwór dostał, zaskomlał i powrócił w ciemność..
-Chodźmy stąd.-powiedziałem
Nim Boni zdążyła się zorientować wziąłem ją na ręce i przemieniłem się. Wyleciałem z plaży z ogromną prędkością po chwili byliśmy le lesie. Odstawiłem trzęsącą się dziewczynę i mocno ją objąłem
-Tu jest bezpieczniej-szepnąłem
<Bonnie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz