Delikatnie i powoli ściągałem z niej sukienkę. Coś kazało mi tak postępować.. Obawiałem się jedynie tego,że zrazi się do mnie w jakiś sposób. Ludzie od razu w mojej sytuacji pomyśleliby, ''że raz się żyję'' czy jakoś tak, zresztą nie ważne, teraz liczyła się tylko i wyłącznie moja Bonnie. Gładziłem skórę na jej ramionach, plecach i w końcu odrzuciłem delikatnie jej sukienkę na bok. Nie protestowała..Ja też nie zamierzałem nic mówić.
<Bonnie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz