Szłam właśnie do
Lasu Hyacintho, który akurat kwitł. Przyszłam aby zebrać pączki kwiatów. Niosłam w ręce mały pleciony koszyk do którego zrywałam kwiaty. Jakaś gałązka trzasnęła mi pod nogą bo nie uważnie stanęłam. A wtedy usłyszałam jakiś ruch i spojrzałam na poruszającą się postać. Jakiś chłopak.. Szybko dosyć dostrzegłam, że to demon. Z początku bałam się do niego zbliżyć ale akurat usiadł tam gdzie rosły najpiękniejsze i największe kwiaty. Poszłam niepewnym krokiem niedaleko niego a gdy stanęłam na palcach aby zerwać kwiatki koszyk mi wypadł z rąk i niemalże wszystkie kwiaty poleciały na niego.
- Tak bardzo Cię przepraszam. - szybko ukucnęłam aby pozbierać kwiaty z podłogi i z chłopaka
( Alexander ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz